Test butów Sidi Giau
Włoskie obuwie znane jest na całym świecie ze swej wysokiej jakości i elegancji. Nie inaczej jest z rowerowymi butami marki SIDI. Na wielomiesięczną wyprawę po Ameryce wybrałem ekonomiczny model Sidi Giau. Nazwę tego modelu producent zapożyczył z wysokiej włoskiej przełęczy drogowej znajdującej się w Dolomitach. Przez ostatnie dwa miesiące wyprawy i ponad 7500 przejechanych kilometrach w różnym terenie buty przeszły naprawdę wiele.
W pudełku oprócz samych butów znajdują się również wkładki, bloki, instrukcja oraz naklejki Sidi. Na pierwszy rzut oka buty prezentują się jak eleganckie wyjściowe lakierki, a nie buty do jazdy na rowerze. Zakładając je od razu odczuwa się bardzo sztywną podeszwę pomimo, że w butach zastosowano jej najniższy typ Sidi – MTB Competition. Nie utraciła ona jak dotąd swoich właściwości, choć buty użytkuję codziennie przez wiele godzin, w tym także do chodzenia.
Wzmocniona tylna część modelu Giau (Sidi Heel Cup) zapewnia świetne trzymanie pięty, co bardzo pomaga mi podczas pedałowania pod długie i męczące przełęcze. Jest to dla mnie o tyle ważne, że pod większość z nich kręcę z bardzo wysoką kadencją, więc trzymanie tylnej części stopy jest niezmiernie istotne. Każde ewentualne obtarcie odczuwałbym przez wiele dni i uniemożliwiłoby mi dalsze podróżowanie. Przy tak sztywnej i dopracowanej części buta na szczęście nie ma o tym mowy.
Doskonale swoją rolę spełniają także rzepy, które zapewniają bardzo dobre trzymanie śródstopia zarówno podczas jazdy w trudnym terenie jak i podczas chodzenia. Na szczęście jest to element mało podatny na uszkodzenia, co podczas wyprawy odgrywa kluczową rolę. Dzięki swojej elastyczności dostosowują się one także do puchnącej przez wiele godzin stopy – chwała im za to! Trzy szerokie rzepy zostały wyposażone dodatkowo w system Velcro, czyli zintegrowanych ząbków wykonany z tworzywa, co zapobiega ich luzowaniu podczas jazdy. Naprawdę świetnie trzymają, więc myślę że z bardzo dużym powodzeniem można użytkować je w wyścigach MTB, do których obuwie zostały docelowo przeznaczone.
Jak przystało na włoską markę Sidi charakteryzuje się wysoką jakością wykonania swoich produktów, a także dbałością o szczegóły. Miękkie wkładki, nieprzesuwający się język czy mniejsza możliwość zamoczenia od spodu w błotnistym terenie to główne zalety tego modelu.
Jak wiadomo na mojej wyprawie muszę zmagać się ze zmienną i nieprzychylną pogodą. Z jednej strony są to przelotne deszcze i chłód, a z drugiej panujące w tym roku w USA ogromne upały. Pomimo nieprzewidywalnych warunków, skórka, z której wykonane zostały buty nie uległa popękaniu lub zniszczeniu. Po deszczu buty wysychają dość szybko co z wiadomych względów dość mocno mnie cieszy.
Buty mam na sobie codziennie po 10-12 godzin non stop. Nawet po tak długim czasie nie czuje dyskomfortu i zapewniam, że są bardzo wygodne. W tym roku model Giau został zastąpiony przez model Duran, który nie różni się od niego praktycznie niczym poza nazwą i minimalnie wyższą ceną. Poniżej przestawiam krótki opis ze strony producenta.
Model : Giau
Przeznaczenie : MTB
Zapinanie : 3 paski na rzepy
Materiały : Sztuczna skóra, nylonowa siatka
Technologie : MTB Competition, Sidi Heel Cup
Cena modelu Giau: 529zł
Cena modelu Duran: 549 zł
Kolory : czarny, żółty
Waga : 902 gramy (mój rozmiar – 47)
Jeszcze na koniec mała anegdotka, dotycząca nazwy butów. Jak wspomniałem na początku – „Giau” to nazwa włoskiej przełęczy, którą nota bene miałem okazję zdobyć kilka lat temu. Dla niedowiarków dołączam foto.