Region: Ocean Atlantycki, Makaronezja
Kraj: Portugalia
Miejsce: Archipelag Wysp Azorskich
Termin: 11-17 maj 2024
Azory to archipelag dziewięciu wysp zaliczanych do Makaronezji na Oceanie Atlantyckim. Leżą około 1500 kilometrów na zachód od wybrzeży Portugalii. Często nazywane są „Hawajami Europy”.
Tym razem głównym celem wyprawy było wejście na stratowulkan Montanha do Pico o wysokości 2351 metrów n.p.m. To najwyższy szczyt wyspy Ilha del Pico, Wysp Azorskich i całej Portugalii. Pico jest ponad dwukrotnie wyższy od jakiegokolwiek innego szczytu na Azorach. Do wysokości 1250 metrów można podjechać rowerem do Domu Górskiego po portugalsku zwanego Casa da Montanha. Tutaj znajduje się najwyższy punkt drogi asfaltowej, a kawałek dalej najwyższy punkt drogi szutrowej na wyspie i całych Azorach.
Aby zdobyć szczyt Pico najpierw trzeba dostać się na wyspę, a to z przesiadką w Lizbonie około 1500-1700 zł wylatując z lotniska w Berlinie. Loty na Azory z Berlina wychodzą teoretycznie najtaniej. Z Wrocławia, Warszawy czy Pragi jest nawet kilkaset złotych drożej. Głównym warunkiem jest także internetowa rejestracja oraz wskazanie dokładnej daty oraz godziny rozpoczęcia wejścia. Na szczyt jest tylko jeden oznakowany szlak pieszy, a wejście wiąże się to obowiązkową opłatą w wysokości 25€. Dom Górski otwarty jest całą dobę i wejście można rozpocząć 0 każdej porze dni i nocy pod warunkiem zgłoszenia tego. Można wyjść w nocy aby zobaczyć wschód słońca lub nawet nocować pod szczytem. Przed wyjściem sprawdzane jest odpowiednie obuwie, odzież i posiadanie wody. Na drogę otrzymuje się również nadajnik GPS z funkcją telefonu alarmowego do wezwanie pomocy w razie kłopotów na trasie. Trzeba wypełnić też formularz oraz podpisać regulamin obowiązujący w tym miejscu. W Domu Górskim można całą dobę skorzystać z toalety, nabrać sobie wody. Od 8:00 do 18:00 czynny jest także niewielki sklepik. Wiele osób śpi na parkingu w swoich samochodach przed wejściem obok domu górskiego. Z domu górskiego do szczytu jest 3.8 km oraz około 1080 metrów przewyższenia. Na trasie znajduje się 47 ponumerowanych tyczek, które ułatwiają poruszanie się we mgle. Średnie nachylenie podejścia to około 26%, więc całkiem stromo. Najtrudniejszy odcinek jest od 10 do 37 tyczki oraz ostatnie kilkanaście metrów, gdzie wymagane są elementy prostej wspinaczki skałkowej. Na całej trasie różnego rodzaju skały i kamienie magmowe utrudniające wejście i zejście. Na szczyt warto zabrać dobre buty i rękawiczki z długimi palcami. Chwilami trzeba się trochę powspinać, a skały są ostre i można pokaleczyć dłonie. Cała trasa wejścia i zejścia zajęła mi aż 7 godzin, z czego aż 4h pod górę. Na szczycie i jego okolicach często jest pochmurno i wietrzenie, a temperatura spada poniżej 10°C.
Tygodniowy trip po kilku Wyspach Azorskich potraktowałem bardziej urlopowo niż wyprawowo. Odszedłem od reguły 100 kilometrów dziennie, na spokojnie, nie spiesząc się, nie narzucając sobie trudnych celów podróży. Więcej czasu spędziłem na plażach i w ich turystycznych okolicach. Jedynym rowerowym wyzwaniem na Azorach był podjazd na około 1250 metrów n.p.m. w okolice zbocza wulkanu Pico, skąd rozpocząłem wejście na szczyt.
Przelot z Berlina z przesiadką w Lizbonie oraz powrót kosztował mnie niewiele ponad 1600zł wraz z bagażem podręcznym oraz rejestrowanym.W ramach bagażu rejestrowanego udało mi się zabrać rower bez dodatkowej opłaty (Linie lotnicze Tap Portugal oraz Sata Airlines).
Lądowanie na Azorach miałem zaplanowane na wyspie Terceira na lotnisku Lajes. Tutaj połączenia na Azory były relatywnie najtańsze, nie licząc bardziej na wschód oddalonej od Pico wyspy Sao Miguel ze stolicą Azorów – Ponta Delgada. Okazał się, że popełniłem błąd, ponieważ nie sprawdziłem połączeń promowych pomiędzy Wyspą Terceira a wyspami należących do Triangle ( Sao Jorge, Pico i Faial). Z Terceiry promy nie pływają od września do czerwca. Musiałem więc wykupić przelot z Terceiry na Pico. Linie lotnicze Sata Airlines latają kilka razy dziennie na wyspy z Triangle, a ceny zaczynają się od 89€. Rower można zabrać w ramach limitu bagażu bezpłatnie. Przeprawę pomiędzy Pico a Faial pokonałem już promem za 8,80€ wraz z rowerem.
Na Wyspie Terceira spędziłem tylko kilka godzin, przejechałem z lotniska do portu i z powrotem. Na Pico byłem dwa dni i zdobyłem szczyt Pico. A na małej Wyspie Faial zwiedziłem jej charakterystyczny półwysep z wulkanem Capelinhos oraz największe miasto wyspy – Horta.
Przed wylotem na Azory zwiedziłem centrum Berlina, a w drodze powrotnej będę miałem, dobowy stopover w Lizbonie i niepowtarzalną dla mnie okazję zobaczenia stolicy Portugalii. Zwiedziłem główne centrum stolicy Portugalii oraz podjechałem do przylądka Cabo da Roca, który jest stanowi najdalej na zachód wysunięty punkt lądu stałego Europy.
Podobnie jak w Hiszpanii, najwyższy szczyt Portugalii znajduje się poza kontynentem. Najwyższy szczyt Hiszpanii leży na Wyspach Kanaryjskich, na wyspie Teneryfa. Teide o wysokości 3718 metrów n.p.m. jest kilkaset metrów wyższy od najwyższego kontynentalnego szczytu Hiszpanii, Mujhacen – 3479m n.p.m, leżącego w górach Sierra Nevada. W Portugalii wygląda to bardzo podobnie. Najwyższy szczyt kontynentalnej Portugalii to Torre o wysokości 1993 metry n.p.m. w paśmie Serra da Estrela. Najwyższy szczyt całej Portugalii to Pico leżący na wyspie o tej samej nazwie w Archipelagu Wysp Azorskich. Szczyt należy do Korony Europy. Torre, Mulhacen, Teide oraz Pico więc całą najwyższą czwórkę do Korony Europy w Hiszpanii, Portugalii, Półwyspie Iberyjskim oraz Makaronezji także 🙂 Do kompletu brakuje mi już tylko szczytu Pico Aneto, najwyższego szczytu Pirenejów leżącego po stronie hiszpańskiej. Zdobywanie szczytów do KE mocno zaniedbałem w ostatnich latach kosztem najwyższych dróg świata.
Torre – z języka portugalskiego znaczy wieża.
Pico – nazwa pochodzi z języka portugalskiego i oznacza szczyt.
Nazwa Azory pochodzi od jastrzębia kiedyś występującego na wyspach, z portugalskiego słowa Açor.
Mulhacén – nazwa pochodzi od imienia muzułmańskiego króla Grenady – Muleya Abdula Hassana.
Teide – nazwa pochodzi z języka Guanczów, w którym brzmiała ona Echeyde (czyt. eczejde) i oznaczała piekło.