2025

Andes Expedition

Wyprawa rowerowa przez najwyższe drogi i przełęcze Andów

Trasa, cele:
Opracowanie trasy wyprawy, celów głównych i pośrednich zajmuje lwią część czasu przygotowań do podróży. To mnóstwo spędzonych godzin przy komputerze z mapami Google Maps, Google Earth Pro, Mapy.cz, Mapcarta, dwóch papierowych, a także portali Climbike.com i dangerousroads.org. Wiele informacji na temat dróg, przełęczy, ich wysokości oraz danych które mnie interesują na trasie nie pokrywa się na wymienionych mapach, dlatego korzystam z wielu źródeł. Trasę starałem się wyznaczyć tak, aby w jak najmniejszym stopniu pokrywała się z odcinkiem który przejechałem w poprzedniej podróży przez Andy, w kilku przypadkach było to jednak niemożliwe. Pierwsze dni wyprawy będą niezwykle trudne, ze względu na szybki wjazd w wysokie góry. Już trzeciego lub czwartego dnia wyprawy przejadę przez przełęcz o wysokości ponad 5000 metrów n.p.m. Niezaaklimatyzowany, bez formy, bez wyprawowego rytmu…

Rower:
Mocno wysłużony przez ostatnie wyprawy rower wymagał gruntownego remontu przed wylotem w Andy. W zwyczaju mam perfekcyjne przygotowanie mojego głównego środka transportu na długie wyprawy. Nową ramę Author Ronin wraz z widelcem otrzymałem jakieś dwa lata temu, więc jest jeszcze świeża, ma swoje „elastyczne” właściwości i poza kilkoma zadrapaniami nie wygląda źle. Niestety pozostała część osprzętu wymagała wymiany.

Przednie koło, oryginalne jeszcze z mojego pierwszego modelu Ronina z 2018 roku, przejechało ponad 70.000 kilometrów, więc nadeszła najwyższa pora aby je wymienić, mimo tego że wciąż nie wydaje się zużyte. Tylne koło, które przyjmuje najwięcej obciążeń przejechało pięć moich ostatnich wypraw zostało zastąpione nowym. Oba koła zostały zbudowane na asymetrycznych obręczach Accent Xenon X7 OS 29′. To obręcz wykonana z obrabianego termicznie stopu aluminium 6061H-T6. Nitowana, dwuścienna, kapslowana, trzykomorowa, na 32 otwory. Asymetria obręczy polega na przesunięciu otworów na nyple o kilka milimetrów od osi obręczy (bliżej tarczy hamulcowej, dalej od kasety). Pozwala to na zaplecenie koła o takiej samej długości szprych i równy naciąg szprych po obu stronach obręczy. Dzięki temu koło powinno być sztywniejsze i mocniejsze. Obręcze zaplecione na piastach Novatec Do41SB i D042SB z wymiennymi łożyskami i czarnych szprychach Sapim o grubości 1,8mm. Waga kół to 2,49kg.

Tym razem na wyprawę założyłem kasetę Deore z największą koronką liczącą aż 42 zęby (11-13-15-18-21-24-28-32-37-42T). Druga koronka ma 37 zębów, więc o jeden mniej niż największa koronka na mojej dotychczasowej standardowej kasecie. Przy przełożeniu 1×1 (24×42) jeden obrót korby to zaledwie 0,59 obrotu koła. Myślę, że będzie mi łatwiej kręcić na mocno kamienistych drogach. Kamienie i głazy na drodze skutecznie wybijają z rytmu jazdy, lżejsze przełożenie powinno trochę ograniczyć wysiłek na wysokościach powyżej 5500 metrów n.p.m. a tym samym pomóc mi szybciej pokonywać kilometry i zdobywać metry w pionie. Na zwykłych drogach (szutry, asfalty, nachylenia do 10%) moja poprzednia kaseta była wystarczająca, ale jazda z obciążeniem na stromych i nierównych drogach, na znacznych wysokościach jest bardzo wymagająca.

Przerzutka tył:
Nowa 10-rzędowa kaseta 11-42 wymusiła wymianę tylnej przerzutki i tak mocno zużytej z miękką sprężyną. Tylna przerzutka Shimano Deore FD-M6000 SGS z nową linką oraz w pełnym pancerzu.

Korba:
Stara korba SLX była lekko skrzywiona i miała uszkodzony gwint do mocowania pedału. Poza wymianą całego napędu musiałem wymienić również kosztowną korbę. Moja nowa korba to model Deore FC-M6000-2, zębatki 38x28T, długości korby 175mm 2×10 rzędów, ze zmienioną małą zębatką na 24T.

Łańcuch:
Zmiany w napędzie uzupełnił nowy łańcuch Connex firmy Wipperann oraz łożyska suportu. Ogniwa łańcucha Connex 10S0 zostały wykonane z wytrzymałej stali. Łańcuch cechuje się długą żywotnością oraz niezawodną pracą. Model 10S0 jest kompatybilny z wszystkimi napędami 10-biegowymi. Łańcuch łączy oryginalna spinka ConneX Link.

Hamulce:
Mocne hamulce do długich i stromych zjazdów przy mojej wadze, obciążeniu sakwami i podczepioną przyczepką to najważniejszy element roweru pod względem bezpieczeństwa. Niezmiennie założone mam tarczowe hamulce hydrauliczne Deore. Na wyprawę wymieniony został płyn hamulcowy, tarcze oraz klocki hamulcowe. Po wyprawie po Andach 2018/2019 tylna tarcza miała zaledwie 0,9 mm grubości).

Pedały SPD:
Na Andy mam założone inne pedały SPD niż zwykle. To solidne metalowe pedały platformowo-zatrzaskowe marki Author, model A-sport 35. Zatrzaski pod bloki SPD są tylko z jednej strony, druga strona to zwykła platformówka na której opiera się but. To ciekawe i przemyślane rozwiązanie pod wyprawę w Andy. Po normalnych drogach będę mógł się poruszać w butach SPD, do jakich jestem przyzwyczajony. Wysoko w górach, kiedy będę musiał częściej schodzić z roweru i prowadzić go, bardziej sprawdzą się buty trekingowe i pedały platformowe. Pozwoli mi to również zaoszczędzić w zużyciu buty Sidi, nie będę musiał w nich iść po stromych i kamienistych traktach. Druga para butów przyda się także podczas deszczowych odcinków.

Kierownica:
Wyjątkowo wymieniłem także kierownicę. Poprzednia była delikatnie skrzywiona. Być może skrzywiła się gdzieś w transporcie lotniczym lub na jakimś kamienistym zjeździe.

Owijka:
Nowa kierownica i rogi wykończone zostały owijką. Ciasny oplot w miejscu połączenia rogów i kierownicy gwarantuje mi wygodne trzymanie i brak problemów związanych między innymi z drętwieniem rąk podczas całodziennego trzymania kierownicy. Prawidłowe, symetryczne i równe owinięcie prostej kierownicy z rogami po obu stronach, nie należy do prostej czynności.

Licznik:
Poprzedni CatEye Micro przejechał ze mną kilka wypraw. Połączenie licznika i uchwytu jak zwykle trochę się wyrobiło. W dodatku sam licznik czasem wymagał zresetowania przez jakieś dziwne błędy. W Andy zabieram nowy, miniaturowy licznik CatEye Strada Slim CC-RD310W.

Przyczepka:
Długa wyprawa rowerowa to dla mnie konieczność zabrania ze sobą jednokołowej przyczepki rowerowej od Extrawheel. Znany mi model Brave z pełnowymiarowym zapasowym tylnym kołem. Dodatkowa przestrzeń bagażowa w przyczepce posłuży do transportu żywności i wody oraz kilku cięższych przedmiotów w celu odciążenia tylnego koła roweru. W kilku przypadkach przyczepkę będę mógł odczepić i zostawić przed rozpoczęciem podjazdu, a po zdobyciu podjazdu zjechać po przyczepkę i pojechać dalej. Ataki szczytowe na wulkany powyżej 6000 metrów n.p.m. oczywiście będę wjeżdżał bez przyczepy.

Sakwy:
Sakwy Extrawheel towarzyszą mi od kilkunastu lat wypraw. Nie inaczej jest i tym razem. Wyposażony jestem w sześć sakw i torbę na kierownicę. Z przodu będzie para sakw Rider Black-Black 2×15 litrów. Z tyłu para sakw Biker Black-Black o pojemności 2×25 litrów. Na przyczepie duże sakwy Classic 2×50 litrów. Na kierownicy zamontowana jest torba na kierownicę Extrawheel Handy Black-Black XL 7,5 litrów. Łącznie to aż 187,5 litrów przestrzeni bagażowej.

Bilety lotnicze:
Kupione w połowie września. Najbardziej zależało mi na cenie, najkrótszych przelotach i przesiadkach oraz możliwości zabrania dwóch bagaży rejestrowanych.
Przelot w Andy na trasie Wrocław – Lima z przesiadką w Amsterdamie. Całość przelotu z przesiadką to 17 godzin i 40 minut. Minusy to między innymi wczesny czas wylotu z Wrocławia, bo już o 6:30 rano, a jeszcze muszę dojechać do lotniska oraz przylot do Limy o 18:10. Po złożeniu sprzętu i wyjeździe z lotniska będzie już noc. Powrót z Ameryki Południowej rozpocznę w stolicy Chile – Santiago. Przelot główny zakończę w Paryżu, skąd czekają mnie jeszcze dwa krótkie przeloty do Amsterdamu i Wrocławia. Cały lot z przesiadkami to 21 godzin i 35 minut. Cena biletów w obie strony z bagażem rejestrowanym, podręcznym oraz małym bagażem osobistym wyniosła ponad 5400zł. Do ceny biletu będę musiał dołożyć po 100€ w każdą stronę za sztukę bagażu ponadgabarytowego z rowerem. Łącznie będę miał dwie duże sztuki bagażu rejestrowanego oraz podręczny.

Ubezpieczenie:
Na tak daleką i długą podróż rowerową zawsze wykupuje ubezpieczenie podróżne na cały region oraz okres wyprawy. Tym razem ubezpieczenie w wybrany rejon świata kosztowało mnie 211 złotych za miesiąc. Ubezpieczenie obejmuje między innymi koszty leczenia i ratownictwa, amatorskie uprawianie sportów czyli jazdę na rowerze do wysokości 5000 metrów n.p.m. Powyżej 5000 metrów n.p.m. ubezpieczenie traci ważność, a ubezpieczyciel traktuje to jako sport ekstremalny. W ramach ubezpieczenia mam zapewniony pobyt w szpitalu, transport do szpitala, porady ambulatoryjne oraz ubezpieczenie NNW do kwoty zawartej w polisie. Dodatkowo mogę skorzystać z wizyty stomatologicznej do kwoty 250 euro, mam zapewniony transport zwłok do miejsca pochówku, ubezpieczenie bagażu do kwoty 1000 zł czy odszkodowanie za opóźniony lot powyżej 5h w kwocie 100 euro. Wykupując ubezpieczenie głównie kieruje się ceną oraz zakresem ubezpieczania, które najbardziej dopasowane jest pod wyprawy rowerowe.

Karta SIM:
Po raz pierwszy podczas wyprawy chcę zakupić kartę Sim w miejscu rozpoczęcia podróży i zamiast szukać oraz prosić się o hasła do WiFi używać danych mobilnych. Mam nadzieję, że zakupię jedną kartę Sim, aby posiadać internet we wszystkich czterech krajach Ameryki Południowej jakie odwiedzę czyli Peru, Boliwię, Argentynę i Chile. Zasięg sieci komórkowych w wysoko położonych andyjskich wioskach jest dostępny, WiFi w znacznej części hoteli wciąż nie.